Nawalne deszcze a susza
Czy Polsce w dalszym ciągu zagraża susza?
Zasoby wód powierzchniowych w Polsce wynoszą
około 1,6 tys. m3/rok/osobę, podczas gdy średnia dla
Europy jest niemal 3-krotnie większa (4,56 tys. m3/rok/
osobę). Tym samym zasoby wodne Polski są jednymi
z najniższych w Europie. O suszy w naszym kraju
mówi się od lat, a zagrożenie nią, pomimo ulewnych
opadów w ostatnich kilku dniach, nie minęło. Ekspert
Instytutu Ochrony Środowiska – Państwowego Instytutu
Badawczego wyjaśnia, dlaczego nawalne opady
ostatnich tygodni nie rozwiązały problemu suszy.
Susza to zjawisko wieloetapowe. Brak opadów atmosferycznych
lub ich znaczące ograniczenie w dłuższym
horyzoncie czasowym powoduje nie tylko przesuszenie
powierzchniowej warstwy gleby (w której znajdują
się korzenie roślin), co nazywamy suszą glebową, ale
również wpływa na obniżenie stanów wody w rzekach
poniżej średniego przepływu z wielolecia. Jest to tzw.
susza hydrologiczna. Dodatkowo, jeśli zjawisko się utrzymuje
i dochodzi do znacznego obniżenia poziomu wód
podziemnych, mamy do czynienia z suszą hydrogeologiczną.
Wówczas może nie być możliwe korzystanie ze
studzien kopanych i płytkich wierconych.
W ostatnich tygodniach w wielu regionach Polski występują
obfite opady deszczu, często o charakterze nawalnym.
Tego rodzaju opady w stosunkowo niewielkim
stopniu uzupełniają zasoby wód podziemnych. Duże
ilości wody trafiające w krótkim czasie na przesuszony
grunt w znacznej części spływają po powierzchni,
zamiast infiltrować do wód podziemnych. Jest to mechanizm
podobny do tego, który obserwujemy, próbując
podlać kwiaty doniczkowe, które dawno nie były
nawadniane. Sytuacja na terenie obszarów zurbanizowanych
wygląda podobnie. Charakteryzuje je znaczny
odsetek powierzchni nieprzepuszczalnych, dróg, parkingów,
dachów. Uniemożliwiają one wodzie opadowej
infiltrację w głąb ziemi. Tym samym znacząco ograniczają
zasilanie wód podziemnych. Woda opadowa jest
szybko odprowadzana do najbliższej rzeki przez sieć
kanalizacyjną lub spływa po powierzchni terenu. Chociaż
ostatnie deszcze załagodziły nieco problem, nasycenie
wodą w głębszych warstwach ziemi w wielu
regionach Polski jest w dalszym ciągu niskie, ponieważ
odpowiednia ilość wody nie zdążyła wsiąknąć. Ta sytuacja daje nam pozorne poczucie rozwiązania problemu
suszy w naszym kraju – komentuje Michał Marcinkowski,
hydrolog, główny specjalista projektu Klimada
2.0, realizowanego przez Instytut Ochrony Środowiska
– Państwowy Instytut Badawczy.
Woda pochodząca z opadów nawalnych, która nie miała
możliwości infiltracji w ziemię z powodu uszczelnienia
gruntu i nie została odprowadzona przez sieć kanalizacyjną
(np. ze względu na jej niewydolność), w bardzo
krótkim czasie gromadzi się w zagłębieniach terenu.
Może dochodzić do powstawania tzw. powodzi
błyskawicznych (ang. flash flood). W ostatnich latach
obserwuje się wzrost częstotliwości występowania tego
typu powodzi. Wynika to ze zmian klimatu i związanej
z nimi rosnącej liczby opadów o charakterze nawalnym,
jak również z rosnącej presji człowieka na środowisko,
wyrażającej się wzrostem odsetka powierzchni nieprzepuszczalnych.
Powodzie tego typu ze względu na swój
charakter są trudne do prognozowania. Powodują często
istotne szkody w mieniu, ale przede wszystkim stanowią
realne zagrożenie dla zdrowia i życia ludności.
W okresie letnim w Polsce zwykle występują liczne
opady, często o charakterze nawalnym. W wielu miejscach
mogą być one przyczyną podtopień i znaczących
szkód materialnych. Śledząc doniesienia prasowe,
można zauważyć, iż wiele osób zakłada, że dzięki temu
nie zagraża nam już susza, o której tak wiele mówi się
w ostatnich miesiącach. Niestety problem jest bardziej
złożony. Wzrost stanu wód gruntowych i podziemnych
wymaga czasu. Kilka dni intensywnych opadów deszczu
w większości przypadków nie rozwiąże problemu suszy
hydrogeologicznej. W celu adaptacji do zmieniających
się warunków klimatycznych, w tym również w celu ograniczenia
zjawiska suszy, konieczne jest podejmowanie
określonych działań na różnych poziomach – administracji
rządowej, samorządu, a także przez każdego z nas.
W odniesieniu do gospodarki wodnej najważniejsze
jest retencjonowanie wody w możliwie naturalny sposób.
Dzięki temu w okresie suchym będzie ona mogła
być efektywnie wykorzystana przez człowieka i przyrodę.
Istotne jest także ograniczenie powierzchni nieprzepuszczalnych,
które w znaczący sposób zakłócają
naturalny obieg wody w przyrodzie, m.in. zwiększając
zagrożenie powodziowe i ograniczając infiltrację wody
opadowej do wód podziemnych. Z wody powinniśmy
korzystać w sposób świadomy i odpowiedzialny. Jest
ona zbyt cennym zasobem, aby pozwolić sobie na jej
marnotrawstwo na jakimkolwiek etapie – dodaje Michał
Marcinkowski, hydrolog, główny specjalista projektu
Klimada 2.0, realizowanego przez IOŚ-PIB. |